Ile zaoszczędzisz na ogrzewaniu, obniżając o 1 stopień temperaturę w mieszkaniu lub domu? [KALKULACJA]
|Oszczędzanie na ogrzewaniu nigdy nie jest łatwe!
Każda regulacja temperatury w dół przynosi oszczędności, ale odbywa się kosztem komfortu mieszkańców. Z kolei podniesienie temperatury to nieuchronnie wyższe rachunki.
Niestety, coś za coś!
Sezon grzewczy trwa kilka miesięcy i warto wiedzieć, czy nasza ofiara polegająca na znoszeniu lekkiego chłodu w mieszkaniu przyniesie satysfakcjonujący efekt, w postaci niższych rachunków? Czy może nie warto znosić tych niedogodności i ustawić komfortową temperaturę?
Dzisiaj, ci którzy cierpieli do tej pory, dowiedzą się czy było warto, a ci, którzy postawili na komfort, dowiedzą się ile ich to kosztowało.
Na tytułowe pytanie udzielę aż dwóch odpowiedzi. Dlaczego dwóch?
Po pierwsze pokażę skąd biorą się powszechne w internecie szacunki, mówiące o tym, że obniżenie temperatury w mieszkaniu o 1 stopień = 5% oszczędności. Pokażę kiedy to jest prawda, a kiedy nie jest … a bardzo często nie jest.
Po drugie, przedstawię prostą metodę dość precyzyjnego policzenia ile zostanie w Twojej kieszeni. Metoda umożliwi policzenie oszczędności konkretnie dla Twojego mieszkania lub domu. Na podstawie wyniku z tej metody będzie można realnie ocenić, czy obniżenie temperatury ma sens, czy może będzie tylko zbędną ascezą, pogarszającą jedynie komfort życia (a kto nie lubi komfortu?).
Co już wiemy?
Zanim przejdę do analizy, przypomnę, że od jakiegoś czasu prowadzimy już rozmyślania nad naturą strat ciepła i ewentualnych oszczędności. Ten artykuł jest więc kolejnym, z cyklu artykułów poruszających te kwestie, a pozwalających nam lepiej poznać naturę tego zjawiska. W zasadzie cała wiedza potrzebna nam do przeprowadzenia tej analizy, znajduje się w poprzednich artykułach. Jeżeli więc coś nagle stanie się dla Ciebie niejasne, to wyjaśnienie wszystkich kwestii znajdziesz na pewno w jednym z wcześniejszych wpisów, które naprawdę warto przeczytać.
W kolejności były to:
– Jak przeliczyć GJ (gigadżul) na kWh (kilowatogodzinę) i odwrotnie?
– Jak policzyć straty ciepła uciekającego z mieszkania przez ściany, okna, drzwi, podłogę, strop, dach?
– Czy warto wyłączać ogrzewanie na noc? Ile można zaoszczędzić na okresowym wyłączaniu ogrzewania?
W ten sposób, uzbrojeni po zęby o całą wcześniejszą wiedzę, możemy powoli pojechać do przodu z tytułowym problemem.
Sposób pierwszy: internetowe szacowanie procentowe
Wystarczy chwilę poszperać w internecie, żeby zorientować się, że w zasadzie wszędzie autorzy tekstów podają, że oszczędności po obniżeniu temperatury o 1 stopień wyniosą około 5%. I jest to prawda, ale tylko w jednym, jedynym przypadku. Dzieje się tak wtedy i tylko wtedy, gdy różnica temperatur między wnętrzem mieszkania a otoczeniem będzie wynosić 20 stopni, a my postanowimy zmniejszyć ją do 19 stopni. Wtedy oszczędności wyniosą 5%.
Co to oznacza w praktyce?
No to wyobraźmy sobie, że na zewnątrz jest -5 stopni. Wtedy (żeby twierdzenie o oszczędnościach na poziomie 5% było prawdziwe), w środku, w mieszkaniu musiało by być 15 stopni (!!!), a my musielibyśmy się zdecydować obniżyć tą temperaturę do 14 stopni 🙂
Zabawne, prawda? Czy są chętni tak mieszkać? Kto chętny, ręka do góry … nie widzę lasu rąk!
Tyle wspólnego z rzeczywistością mają powielane w internecie szacunki.
No to jak jest naprawdę?
Oczywiście nie będę wymagał, by ktokolwiek wierzył mi na słowo i dla zasady wyprowadzę odpowiednie zależności. Jeżeli dla kogoś sposób dojścia do końcowej zależności nie jest istotny, to śmiało może go pominąć i skupić się na końcowym wzorze. Końcowy efekt jest banalnie prosty i przydatny dla każdego, więc nie należy się zrażać, że po drodze jest tyle wzorów.
Sięgnę do jednego z poprzednich artykułów, w którym poznaliśmy sposób na obliczanie strumienia ciepła, które ucieka z naszego mieszkania. Przypomnijmy sobie jak wyglądał wzór:
gdzie:
U – dobrze znany nam już współczynnik przenikania ciepła [W/(m2*K)]
S – powierzchnia ściany [m2]
Tw – temperatura wewnątrz mieszkania [K]
Tz – temperatura otoczenia na zewnątrz [K]
Oznaczmy różnicę temperatur między temperaturą na zewnątrz i w środku symbolem ∆T
otrzymamy:
Jeżeli obniżymy temperaturę w środku o 1 stopień to różnica temperatur będzie mniejsza o 1, i wyniesie wtedy:
Zatem strumień ciepła przy obniżonej temperaturze (Qo) możemy zapisać jako:
Teraz wystarczy policzyć jaki procent pierwotnego zapotrzebowania na ciepło Q stanowi zapotrzebowanie po obniżeniu temperatury o 1 stopień (Qo), czyli:
podstawiamy za Q oraz Qo:
skracamy licznik i mianownik (przez: U * S):
po rozpisaniu na dwa ułamki i ponownym skróceniu, otrzymamy:
Czyli ostatecznie wzór z którego obliczymy procentowe oszczędności ma postać:
Sprawdźmy jak to działa
Na początek sprawdźmy nasz flagowy przykład, który przytoczyłem wcześniej. Różnica temperatur ∆T wynosi 20 stopni. Ile energii będziemy musieli dostarczyć, jeżeli temperaturę obniżymy o 1 stopień?
Po obniżeniu temperatury o 1 stopień, nasze zapotrzebowanie na ciepło będzie wynosiło 95% tego co potrzebowaliśmy wcześniej.
Zaoszczędzimy 5% … Tadaaam!
Czas na bardziej realne warunki pogodowe
Policzmy jednak jakie będą oszczędności, gdy na zewnątrz jest -10 stopni, a w mieszkaniu 22 stopnie. Różnica temperatur wynosi 32 stopnie.
Przy takiej różnicy temperatur nasze oszczędności wynoszą już tylko 3% (!!!).
A co się dzieje, gdy zima jest naprawdę sroga?
Załóżmy, że jest naprawdę zimno, czyli np. -23 stopnie, a w domu nadal 22 stopnie. Różnica temperatur to 45 stopni.
W tych warunkach obniżając temperaturę o 1 stopień, oszczędzamy już tylko 2%. Dziwne?
Dlaczego tak się dzieje?
Na pierwszy rzut oka dziwne jest to, że im zimniej na zewnątrz, tym wydawało by się, mniej oszczędzamy na obniżeniu temperatury, prawda?
Tutaj właśnie tkwi główna pułapka tego sposobu podawania i określania oszczędności. Z tego powodu (miedzy innymi) powstał ten artykuł: żeby przestrzec Cię przed popełnianiem takiego błędu. Żeby zapobiec rozczarowaniom.
Prawda jest taka, że w każdym z tych przypadków nie oszczędzamy ani mniej, ani więcej. Niezależnie od temperatury na zewnątrz, oszczędzamy dokładnie tyle samo. Zmienia się jedynie udział, jaki nasze oszczędności mają w ogólnej ilości zużytego ciepła.
Jeżeli bowiem różnica temperatur wynosi 20 stopni, a zaoszczędzimy na obniżeniu o 1 stopień, to zaoszczędziliśmy 1/20, czyli udział tego jednego stopnia w pierwotnych 20 stopniach to 5%. Jeżeli natomiast różnica temperatur wynosi 45 stopni, a zaoszczędziliśmy 1, to udział tego jednego stopnia w różnicy temperatur wynosi 1/45 = 2%.
Nie zmienia się więc ilość zaoszczędzonego ciepła, a tylko jego matematyczny udział w całości zużytego ciepła.
Co z tego wynika?
Konsekwencje, takiego sposobu liczenia są wbrew pozorom ogromne. Przeanalizujmy w skrócie co robi przeciętny internauta, który szuka informacji o tym, ile zaoszczędzi na obniżeniu temperatury o 1 stopień.
1. Odpala Internet i szuka informacji
2. Znajduje informację, że zaoszczędzi 5% albo więcej (wow!!!)
3. Szuka jaki miał najwyższy rachunek za ogrzewanie (nie wiem czemu, ale zawsze, wszyscy szukają najwyższego rachunku), i znajduje rachunek, np. z lutego. Rachunek na 800 PLN. Zima była ostra.
4. Oblicza 5% z 800 PLN i wychodzi mu 40 PLN oszczędności w ciągu miesiąca.
5. Obniża temperaturę i czeka na rachunek.
6. Rachunek spadł o 16 PLN … dzwoni z awanturą do energetyki cieplnej. Oszukali go??? Nie!
No właśnie. Przeczytał poradnik, który wprowadził go w błąd. Gdyby wiedział, że przy takiej różnicy temperatur, udział oszczędności w ogólnej ilości ciepła jaką musiał zużyć wynosi tylko 2%, to zaoszczędził by sobie rozczarowań.
Z powyższych powodów NIE POLECAM takiego liczenia oszczędności i chyba już wiesz dlaczego. Musieliśmy wspólnie przejść przez ten wywód, by dobrze zrozumieć dlaczego go nie polecam i zobaczyć jakie przekłamanie w obliczenia wprowadza.
Zaproponuję inny, zdecydowanie lepszy i dokładniejszy sposób obliczania.
Sposób drugi: obliczenie jednostkowej straty ciepła
Sposób, który za chwilę zaproponuję jest w mojej opinii dość prosty, przejrzysty i elegancki. Mało tego, nie ma znaczenia czy na zewnątrz jest, zimno, bardzo zimno czy jeszcze zimniej. Różnica temperatur jest bez znaczenia. Kluczem do obliczeń jest wyznaczenia jednostkowej straty ciepła.
Stratę tą już wyznaczaliśmy w artykule, w którym zastanawialiśmy się: Czy warto wyłączać ogrzewanie na noc?
Przypomnę, że jednostkową strata ciepła to ilość ciepła jaka ucieka z naszego mieszkania przy różnicy temperatur (wewnętrznej i zewnętrznej) równej 1 stopień. Innymi słowy, nasze mieszkanie traci taką ilość ciepła na każdy stopień różnicy temperatur między temperaturą wewnątrz i na zewnątrz.
W naszym przypadku obniżając temperaturę w mieszkaniu o jeden stopień, zaoszczędzimy dokładnie tyle, ile wynosi jednostkowa strata ciepła! Bingo!
Co do szczegółów, jak obliczyć jednostkową stratę ciepła dla swojego mieszkania, jeszcze raz odsyłam do artykułu: Czy warto wyłączać ogrzewanie na noc?
Tam też policzyłem jednostkową stratę ciepła dla mojego mieszkania. Wyniosła 36,7 [W].
Obliczenie oszczędności staje się już banalnie proste:
Oszczędności w czasie jednej doby (czyli 24 godzin) to: 24 * 36,7 = 880,8 [Wh] = 0,88 [kWh]
Oszczędności w miesiącu (30 dni): 0,88 * 30 = 26,4 [kWh]
W ciągu 5 miesięcy (tyle mniej więcej trwa sezon grzewczy) pracy ogrzewania: 26,4 * 5 = 132 [kWh]
Przy posiadanym przeze mnie ogrzewaniu gazowym, koszt 1 [kWh] = 0,31 PLN
W ciągu sezonu grzewczego zaoszczędzę: 132 * 0,31 = 40,92 PLN
Niezależnie od tego jaka temperatura będzie na zewnątrz, obniżenie temperatury o 1 stopień w mieszkaniu przyniesie mi dokładnie taką oszczędność.
Ile zaoszczędzę obniżając temperaturę o 2 stopnie … i więcej?
Odpowiedź jest banalnie prosta. Będzie to dokładnie dwa razy tyle, co na obniżeniu o 1 stopień. Wystarczy więc przemnożyć poprzednio otrzymane wartości przez 2 i mamy wynik.
Przy 3 stopniach, mnożymy przez 3 … itd.
Prosto, czytelnie i elegancko.
Niektórzy chcą mieć cieplej!
No tak, a co w sytuacji gdy chcemy mieć cieplej? Powiedzmy, że zwyczajowo w poprzednich latach temperatura w Twoim mieszkaniu ustawiona była na 22 stopnie, ale Ty lub ktoś z rodziny jesteście zmarzluchami i decydowanie bardziej komfortowo czujecie się, gdy jest o 0,5 stopnia cieplej (a każdy wie, że 0,5 stopnia pomiędzy 22 a 22,5 stopnia, robi ogromną różnicę dla poczucia komfortu cieplnego).
Do tej pory w obawie przed wysokimi rachunkami cierpliwie znosiliście tą drobną niedogodność, ale teraz możesz dokładnie policzyć, ile będzie Cię kosztowało podniesienie temperatury o 0,5 stopnia.
Podniesienie temperatury przynosi bowiem dokładnie taką samą zmianę kosztów, jak jej obniżenie, tylko w drugą stronę. Banalnie proste, prawda?
Czyli, gdyby to było np. moje mieszkanie, to z poprzednich obliczeń wiemy, że zmiana o 1 stopień, przekłada się na 40,92 PLN zmianę kosztów ogrzewania, za cały sezon grzewczy.
Jeżeli więc podniosę u siebie temperaturę o 0,5 stopnia, to za cały sezon zapłacę drożej o:
0,5 * 40,92 = 20,46 PLN
Czyli suma moich rachunków za cały sezon będzie o 20,46 PLN wyższa, niż gdybym zostawił temperaturę na dotychczasowym poziomie.
Wystarczy więc (w tym prypadku) zadać sobie pytanie, czy warto przez kilka miesięcy czuć dyskomfort, czy może lepiej dołożyć 20 PLN i czuć się przez ten czas komfortowo?
Odpowiedź na to, niech każdy udzieli sobie sam.
Zanim jednak wyciągniesz własne wnioski, pamiętaj, że …
Każdy przypadek jest inny
Oczywiście, ze względu na to, że moje mieszkanie nie należy do ogromnych powierzchniowo, a przy okazji ma bardzo dobrą termoizolację, to jednostkowe straty ciepła są na niskim poziomie. Stąd kwoty, jakie mogę zaoszczędzić na obniżaniu temperatury nie są imponujące. Podniesienie temperatury o 0,5 czy nawet 1 stopień, też raczej nie doprowadzi mnie do ruiny. Trzeba jednak pamiętać, że każdy przypadek jest inny i wartości dla słabiej ocieplonych mieszkań, a na pewno dla jednorodzinnych domów, będą zdecydowanie wyższe. Choćby z racji zdecydowanie większej (nawet kilkukrotnie) powierzchni ścian, graniczących ze środowiskiem. Zachęcam więc do poświęcenia chwili czasu i do przeprowadzenia własnych obliczeń, zgodnie z zasadami opisanymi szczegółowo w poprzednich artykułach:
– Jak policzyć straty ciepła uciekającego z mieszkania przez ściany, okna, drzwi, podłogę, strop, dach?
– Czy warto wyłączać ogrzewanie na noc? Ile można zaoszczędzić na okresowym wyłączaniu ogrzewania?
Wykonane obliczenia sugeruję zapisać i zachować, bo na pewno jeszcze nie raz się przydadzą.
Gwarantuję, że wykonanie ich pozwoli Ci całkiem inaczej spojrzeć na problem ogrzewania swojego mieszkania i pozwoli Ci wyciągnąć sporo pożytecznych wniosków, które zaowocują sensownymi oszczędnościami lub brakiem bezsensownych ograniczeń i lepszym komfortem życia … bo o to nam tak naprawdę chodzi.
Teraz kilka sekund dla mnie!
Jeżeli udało Ci się znaleźć tutaj pożyteczne informacje, to poświęć kilka sekund i zrób coś dla mnie!
Daj artykułowi dobrą ocenę i kliknij na przycisk „Lubię to!” poniżej, albo udostępnij link na swoim Facebook-u!
To nic nie kosztuje, a blog dzięki temu ma szansę się rozwijać i przydać Ci się kiedyś kolejny raz.
Dołóż swoją cegiełkę i kliknij. Tylko tyle, a dla mnie aż tyle!
Pozdrawiam serdecznie
Jacek
Przykro mi, ale chyba błąd merytoryczny. Nie uwzględniono wentylacji, a to potężne źródło strat. Dla mieszkania/domu przepływ powietrza od kilkudziesięciu do ponad 100 m3 na godzinę! Stąd rekuperator pomaga oszczędzać.
Prawda jest taka, że UWAGA: JAK NIE MA GAZU/KOMINKA W LOKALU to na zimę można ograniczyć przepływ powietrza przez kratki (ja zaklejam połowę przekroju taśmą papierową). I jest OK. Czy przepływ nie jest za szybki widać po wilgotności – jak przy mrozie robi się szybko sucho to znaczy, że ciągniemy powietrze z pola na potęgę.
Warto też wietrzyć z rozsądkiem – w zimie powietrze ucieka wentylacjami łazienek i kuchni, więc otwieramy jak najdalsze od nich okna i w 5 minut cały dom wywietrzony.
Straty z wentylacji będą przedmiotem osobnego wpisu, który jest w trakcie opracowywania. Wtedy dane zostaną uzupełnione.
Pozdrawiam!
z tego co wiem do temp 20st , na każdy stopień potrzeba zużyć porównywalne ilości energii. Po wyżej 20st, im wyższa temperatura tym na każdy kolejny stopień potrzeba wydać coraz więcej energii, i krzywa wzrostu jest jest bardzo znacząca. Być i może ze względy na wentylację, może promieniowanie ?
Bardzo dobry artykuł ,potwierdzający się w obliczeniach matematycznych.Osobiście wykonałem 5 symulacji T1-T2 potwierdzających się w 100% i jestem wdzięczny za poświęcenie cennego czasu i przekazywanie wiedzy autentycznej, nieprzekłamanej .Osoby czepiające się WENTYLACJI,powinny bardziej rozszerzyć swą wiedze jak ją używać-(jakiej używać) Za chwilę dołączyć mogą następni -Energia z oświetlenia ,Energia wydzielana przez człowieka itd. Kwestia woli dokształcenia się osobiście ,zamiast próby Negowania.
Dziękuję!
Komentarze, które niezależnie potwierdzają, że wszystko potwierdza się w praktyce są dla mnie szczególnie cenne.
Pozdrawiam!
Dwa błędy merytoryczne powodujące, że wyliczenia bez sensu:
1. Nie uwzględniono wentylacji
2. Nie uwzględniono zysków bytowych i słonecznych. A one pokrywają większość potrzeb w dzisiaj budowanych domach. I tak gdyby ktoś był morsem, i wytrzymałby w takich warunkach, to przy normalnym użytkowaniu domu bez ogrzewania utrzymywałaby się średnio w sezonie grzewczym temperatura około 14-15 stopni.
Hej, ja bym chciała dostać z wzoru odpowiedź na pytanie, ile oszczędzę, jeśli faktycznie obniżę temperaturę o 1 stopień. Założenie: średnia temperatura na zewnątrz -5. W mieszkaniu 20.
1-(1/25)x100= 96%
I teraz w mieszkaniu obniżam do 18: 95,6%
Czy to znaczy że oszczędzę 0,04%?
takie obliczenie trzeba zrobić określając jednostkową stratę ciepła
opisałem to w rozdziale „Sposób drugi: obliczenie jednostkowej straty ciepła”
zwracam uwagę iż 1% słonia jest większy niż 5% mrówki, jeśli Pan łapie o co chodzi 🙂
to jest poza moim zasięgiem